Etykiety

Lampki rowerowe godne uwagi. Moja subiektywna ocena




Jeśli lubisz styl i chcesz wyglądać jak profesjonalista na swojej kolarzówce czy co tam masz, ale za razem cenisz sobie bezpieczeństwo i czasem zdarza Ci się jeździć wieczorami albo w nocy, to warto wyposażyć swój sprzęt w oświetlenie. 

Mi do gustu przypadły dwa rodzaje lampek rowerowych. Pierwsze są ładne, stylowe, zaprojektowane tak, by dobrze wyglądały. Drugie są maksymalnie praktyczne i prawie wcale nie ingerują w konstrukcję roweru. Styl kontra podejście praktyczne. Miałem dylemat, które uznać za lepsze. Ostatecznie jednak instynkt kolarski wziął górę. Werdykt jednak ogłoszę na końcu.

Firma Sparse wymyśliła bardzo ciekawe oświetlenie.

Nowoczesny, a za razem uniwersalny kształt przedniej jak i tylnej lampki bardzo ładnie wtapia się w formę roweru, czym może zaskarbić sobie wielu fanów. Osobiście uważam, że przednia jest lepiej dopracowana, jeśli chodzi o wygląd. Przejście obudowy lampki od czoła do uchwytu poprzez stopniowe zwężanie grubości wyszło producentom znakomicie. Sposób montowania lampki nie jest może tak prosty jak lampki konwencjonalnej, ale dzięki zastosowanemu systemowi zapobiega kradzieży. Przednia lampka jest na stałe przymocowana do steru natomiast tylna do sztycy. Ładowanie odbywa się za pomocą kabla USB. Prądu starcza na 4 godziny. Przednia lampka świeci z mocą 3 watt (220 lumenów). Tylna z mocą 1 watta (30-50 lumenów). Ci, którzy nie mieli styczności z lumenami, mogą dowiedzieć się co nie co na blogu Bogdana Szymańskiego (pkt. 1-3 są najważniejsze).

Cena moim zdaniem jest trochę wysoka, ale czego się nie robi, żeby dobrze wyglądać ;)
Można kupić lampki niezależnie w cenie $64.99 lub w komplecie za $139.99. I tutaj sprawa trochę dziwnie wygląda, ponieważ nie wiem dlaczego, ale komplet jest droższy od pojedynczych sztuk (2x64.99=129.98). Życie czasem różne płata figle, a takie ceny podaje producent ;)

Dostępne są w kolorach matowy czarny, matowy chrom, błyszczący biały.

Podejście mega praktyczne prezentuje firma Merida. Są to lampki dwudiodowe, minimalistyczne. Nie zajmują prawie w ogóle miejsca. Ich wielkość można porównać do rozmiarów licznika rowerowego. Więc niewiele. Są odporne na uszkodzenia, ponieważ są wykonane z elastycznego tworzywa. Można je bardzo szybko zamontować w każdym miejscu na rowerze za sprawą rozciągliwej opaski, którą naciąga się na specjalny plastikowy uchwyt i później zdemontować. Dodatkowo można je mocować do ubrania oraz plecaków. Zasilanie jednej lampki stanowią dwie baterie CR2032, które są sprzedawane w komplecie. Świecą w trzech trybach: jednym ciągłym i dwóch pulsacyjnych. Można je kupić w kolorze czerwonym lub białym za kwotę 29.90 zł. Jeśli chodzi o wygląd, to nie powalają na kolana. Szkoda, że są dostępne tylko w dwóch kolorach, z czego czerwony jest tak wyrazisty, że nie będzie po prostu pasować do wielu rowerów.

Jak mówiłem wcześniej werdykt miał paść na końcu. Więc pada. Krótko i treściwie. Moim zdaniem zdecydowanie wygrywają lampki Meridy. Myślę, że są doskonałą propozycją dla ludzi praktycznych, którzy przedkładają wygodę i praktykę ponad wygląd.

Ale też bez wahania poleciłbym lampki Sparse osobom, które chcą dobrze wyglądać na swoim rowerze i nie chcą martwić się czy ktoś im je ukradnie czy nie. Proste ale życiowe ;)

U mnie lampki Meridy prezentują się tak:






comments

4 komentarze:

  1. Co prawda nie na temat posta, ale jeśli chcesz sobie wyznaczyć plan treningowy, to polecam książkę "Triatlon.Biblia treningu" Joe Friela. Tej pozycji nie czytałem, ale ten sam autor napisał "Biblię treningu kolarza górskiego", która jest naprawdę świetna, więc triathlonowa wersja też powinna ci wiele doradzić.

    OdpowiedzUsuń
  2. ooo spoko, obczaję, nawet obie. Wiesz gdzie można je zdobyć?

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...