Etykiety

Jak wycisnąłem rekord na dychę




Jest Piątek 25 Września. Godziny wieczorne. Pogoda świetna. Niebo lekko zachmurzone. Temperatura idealna do biegania. Nie mam żadnych planów, żadnych celów. Jedyne założenie, to obiec miasto dookoła. No i dobrze się bawić. Początek daje nadzieję na wyśmienity trening. Bez problemu osiągam wysokie tempo. Po kilku km nieco zwalniam, ponieważ nie wiem dokładnie ile km mnie czeka. Wiem tylko tyle, że ma być ich naście. Nic więcej. 

Kolejne km mijają jak szalone ;) Spotykam co jakiś czas innych wieczornych biegaczy, co cieszy, ponieważ
jest Piątek, więc wszyscy powinni być na imprezach. Jednak nie. Są jednak jeszcze inni zapaleńcy. Na stadionie żużlowym jest jakaś impreza. Słychać ryk motorów na zakończenie. Ludzie wychodzą do domów. Słyszę jakieś głosy „gdzie lecisz”, „nie tak szybko” i jeszcze kilka innych. Nie zwracam uwagi i sunę przed siebie.

No i jest. 10 km. Pełne zaskoczenie. Rekord na dychę. Poprawiony o minutę. Duma wypełnia każdą cząstkę ciała i daje energii na kolejne km. Na 11 km niewielki podbieg na wiadukt. Jeden, drugi z powrotem i zbiegam na ziemski poziom. Do końca 4 km. Długa prosta. Zakręt jeden. Zakręt drugi. Meta!

Dwa wnioski: bieg poprzedzający był głównym sprawcą tak dobrego wyniku oraz trening na pełnym luzie, bez żadnych celów daje najlepsze rezultaty. Ciekawe czy sprawdzi się to w przyszłości ;)

Dystans: 15.35 km
Czas: 1g:10m:21s
Tempo: 4:35 min/km

Trasa na Endomondo:
comments

1 komentarz:

  1. Nie sposób się nie uśmiechnąć czytając. Rewelacyjny czas, podziwiam kondycję!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...