Dzisiaj nadrobiłem zaległości z wczorajszego dnia. Trasa,
jaką wybrałem była częściowo nowa, a częściowo już wypróbowana, ale tylko na
niektórych fragmentach. Ogólnie były to drogi polne i leśne. Raczej nie nastawiałem się, że będą jakieś
super warunki i też tak było. Zacząłem bieg na polnej ścieżce, celowo
wybierając taki kierunek, żeby na początku odbębnić bieg pod wiatr. Przebiegnięcie
4 km zajęło mi 22 min, co daje takie sobie tempo 5:30 min/km.
W lesie wiatr się uspokoił i przez kolejne 4 km próbowałem
nadrobić stracony czas. Okej, wiatr się uspokoił, ale za to…
…okoliczności tam panujące swobodnie można porównać do tych, z
jakimi muszą się mierzyć
zawodnicy na torach innej dyscypliny sportowej. Mam na myśli motocross. Tak nazywa się dyscyplina, w której ci odważni fajterzy rajderzy brodzą w błocie. Ja natomiast uprawiałem nogocross starając się kontrolować jak tylko mogłem niespodziewane poślizgi i starannie wybierać pobocza nadające się do pokonania suchą nogą przeszkody. Było hardo :> Gdzieś w połowie leśnego dystansu zauważyłem z daleka, że coś wybiegło na drogę. Było to coś niskiego i krępego. Pies. Stanął sobie na środku ścieżki i chlupał wodę. Gdy podbiegłem bliżej okazało się, że nie jest to pies tylko młody dzik i nie było już mi tak wesoło. Kiedyś miałem okazję spierniczać przed osobnikiem tego gatunku, ale znacznie większym. Szybko zdałem sobie sprawę, że skoro jest mały to musi być i duży w pobliżu. A raczej duża, matka, która ma zakodowane w głowie, że musi chronić małego. Mały zaczął biec równolegle ze mną próbując uciec. Mówię sobie, przestań biec ze mną, bo twoja szanowna matka pomyśli jeszcze, że chcę cię zaatakować i dopiero się zacznie jazda bez trzymanki. Na szczęście po kilkudziesięciu metrach skumał, że lepiej będzie mu jak ucieknie w głąb lasu :> Ja natomiast z podwyższonym poziomem adrenaliny kontynuowałem. Biegnąc 5.5 km w tempie 4:55 min/km udało mi się trochę poprawić wynik.
zawodnicy na torach innej dyscypliny sportowej. Mam na myśli motocross. Tak nazywa się dyscyplina, w której ci odważni fajterzy rajderzy brodzą w błocie. Ja natomiast uprawiałem nogocross starając się kontrolować jak tylko mogłem niespodziewane poślizgi i starannie wybierać pobocza nadające się do pokonania suchą nogą przeszkody. Było hardo :> Gdzieś w połowie leśnego dystansu zauważyłem z daleka, że coś wybiegło na drogę. Było to coś niskiego i krępego. Pies. Stanął sobie na środku ścieżki i chlupał wodę. Gdy podbiegłem bliżej okazało się, że nie jest to pies tylko młody dzik i nie było już mi tak wesoło. Kiedyś miałem okazję spierniczać przed osobnikiem tego gatunku, ale znacznie większym. Szybko zdałem sobie sprawę, że skoro jest mały to musi być i duży w pobliżu. A raczej duża, matka, która ma zakodowane w głowie, że musi chronić małego. Mały zaczął biec równolegle ze mną próbując uciec. Mówię sobie, przestań biec ze mną, bo twoja szanowna matka pomyśli jeszcze, że chcę cię zaatakować i dopiero się zacznie jazda bez trzymanki. Na szczęście po kilkudziesięciu metrach skumał, że lepiej będzie mu jak ucieknie w głąb lasu :> Ja natomiast z podwyższonym poziomem adrenaliny kontynuowałem. Biegnąc 5.5 km w tempie 4:55 min/km udało mi się trochę poprawić wynik.
Kolejne kilometry wiozłem się wraz z wiatrem w tempie 4:36
min/km aż do samej mety.
Średnie tempo z całej trasy wyniosło 4:54 min/km na dystansie
16.1 km. Do domu wróciłem mega zmęczony i obolały, gdyż ostatni raz taki dystans
w takim tempie biegłem gdzieś na przełomie Lipca i Sierpnia.
Ślad trasy na Endomondo:
http://www.endomondo.com/workouts/249873248/12593839
Ślad trasy na Endomondo:
http://www.endomondo.com/workouts/249873248/12593839
Wszechobecne błocko |
Trochę lepszy fragment drogi |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz