Piątkowy intensywny bieg tempowy |
Więc tak. Chcecie raport? Nie? No to będzie raport :P
Zawaliłem zeszły tydzień. Treningi zakończyłem na Piątku na intensywnym biegu tempowym. Dystans 8.28 km ze średnim tempem 4.07 min/km w zakresie 80-85% TM. I to jest jedyny plus weekendu. Jak dla mnie dość duży, gdyż tempo było mocne, przy czym nie zmachałem się jak prosie :D Biegłem w całkowitym 'mleku', gdzie widoczność sięgała kilku metrów. Było to dość tajemnicze przeżycie, ponieważ przez ok 3-4
km trasa spowita była całkowitym mrokiem i biegła w kierunku cmentarza położonego na całkowitym zadu... mijając po drodze zakłady pogrzebowe, kwiaciarnie, opuszczone domy itd, itp. :D Zgroza! :P
Natomiast Sobota (progresywny bieg długodystansowy) i Niedziela (trening spalający tkankę tłuszczową) zostały zapełnione wielką pustką i ciszą, w której nawet lodowaty wiatr nie chciał hulać. Z powodu natłoku obowiązków nie mogłem trenować. Cierpiałem cały weekend aż do dzisiaj gdy wróciłem z P-nia i w końcu założyłem buty biegowe.
Cóż to była za ulga :D Sam nie wiedziałem, co mam dzisiaj biec, gdyż Poniedziałki mam wolne w planie, więc stwierdziłem, że pobiegnę tak jak mnie nogi poniosą. Jak wynika z planu ten tydzień ma być tygodniem regeneracyjnym i nakład km nie zapowiada się zbyt imponująco. Wychodzi więc na to, że moja regeneracja zaczęła się w już Piątek, a jeśli tak, to znaczy, że to nie wypali i troszkę zmodyfikuję plan, żeby jednak nadrobić stracony czas. Co będzie to będzie, ale na pewno nie będzie gorzej! :D
Co dzisiaj robiłem? Jak widać na zdjęciach trenowałem dystans Iron Man.
Zacząłem o świcie...
a skończyłem o zmroku...
Taaak, chciałoby się. Jeszcze nie ten czas i nie ta forma.
Dzisiaj pobiegłem zaległy progresywny bieg długodystansowy na dystansie 12.17 km ze średnim tempem 4:50 min/km. Pogoda dopisała. Ciepło. Sucho. Słonecznie. Przejrzyście. Progresję zacząłem na ok. 5.10 min/km a zakończyłem na 4:16 min/km.
To by było na tyle :) Let's all run!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz