Ten tydzień miał być tygodniem relaksu i odpoczynku. Patrząc
na plan nie podołałem założeniom.
Piszę już teraz, ponieważ tydzień biegowy dla mnie już się
skończył. Jutro został mi tylko trening spalający tkankę tłuszczową na
godzinnej przejażdżce rowerem. Trochę urozmaicenia nie zaszkodzi, a na pewno
ubarwi same biegi.
Nie podołałem założeniom planu gdyż miałem biegać wolniej i
mniej. Tylko bieg wtorkowy mogę wpisać jako trening w całości zrealizowany wg
założeń. Był to bieg regeneracyjny, czyli tzw. aktywny wypoczynek. Miał on na
celu wpłynąć pozytywnie na zdolności regeneracyjne organizmu po długim wybieganiu, które
uskuteczniałem w Niedzielę. Tempo wolne, 6 km w czasie ok. 35m:00s. z tętnem na poziomie 60-65% tętna maksymalnego. Mój bieg: 6.44 km w czasie 36m:02s. Czyli idealnie. Jakie odczucia po biegu? Zdecydowanie spełnił moje oczekiwania, nogi się wzmocniły, mięsnie odpoczęły, stawy skokowe również doszły do siebie. Kolejny taki bieg dopiero za 4 tygodnie.
uskuteczniałem w Niedzielę. Tempo wolne, 6 km w czasie ok. 35m:00s. z tętnem na poziomie 60-65% tętna maksymalnego. Mój bieg: 6.44 km w czasie 36m:02s. Czyli idealnie. Jakie odczucia po biegu? Zdecydowanie spełnił moje oczekiwania, nogi się wzmocniły, mięsnie odpoczęły, stawy skokowe również doszły do siebie. Kolejny taki bieg dopiero za 4 tygodnie.
Czwartek miał być zaliczony rozluźniającym biegiem długodystansowym na 11 km w czasie ok. 60m:00s. Tętno miało oscylować w granicach
65-75% tętna maksymalnego. Celem treningu była
poprawa sprawności organizmu w przyswajaniu tlenu oraz przemiana tkanki
tłuszczowej i spalanie węglowodanów. Jak było? Przebiegłem 12.1 km w czasie
57m:50s. Nieznacznie, jednak było trochę więcej i krócej i zrobił się z tego
bieg tempowy. Żeby nie było korzyści z takiego biegu też są, ale pewnie nie o
nie chodziło w tym tygodniu. Główne korzyści to podniesienie progu anaerobowego,
a to daje nam tyle, że również podczas szybszego biegu nie odkłada się w
mięśniach kwas mlekowy oraz zwiększenie zdolności magazynowania węglowodanów.
Dzisiejszy bieg w połowie można uznać za zrealizowany wg
założeń planu. Miał to być trening spalający tkankę tłuszczową na dystansie 15
km z tętnem na poziomie 60-65% tętna maksymalnego. W połowie, gdyż tempo
utrzymywałem na w miarę właściwym poziomie natomiast dystans dość znacznie
wydłużyłem. Ale to akurat pozytywnie powinno wpłynąć na moje tłuszcze, ponieważ
im dłużej i wolniej tym lepiej. Przebiegłem 23.15 km w 2g:04m:22s.
Zastanawia mnie tylko
jak, to wpłynie na dalszy trening, ale to czas pokaże. Teraz pozostaje mi tylko
mieć nadzieję, że będzie lepiej. W następnym tygodniu mam jeszcze 4 jednostki
treningowe, natomiast od kolejnego tygodnia dochodzi 5 jednostka.
Jest jedna rzecz, którą systematycznie zaniedbuję. Są to
ćwiczenia siłowe i stretching. Wiem, że bardzo pozytywnie wpływają na ogólną
kondycję jednak nie potrafię się do nich zmobilizować. Wygląda na to, że
potrzebuję jakiegoś bata :D
Z ćwiczeniami siłowymi też mam problem, już drugi tydzień z rzędu nie wykonuję planu jeśli o nie chodzi. nie potrafię się jakoś do nich zmusić, na rowerze mogę jeździć nawet kilka godzin, ale 30 minut takich ćwiczeń to dla mnie za dużo :D
OdpowiedzUsuńA w ostatecznym rozrachunku jeśli chodzi o wyniki takie ćwiczenia są niezbędne. Bez nich nie ma co liczyć na konkretne rezultaty. I tu się kończy teoria, która bardzo ładnie wygląda, a zaczyna 'brutalna rzeczywistość'. Wszystko ładnie pięknie w , ale gdzieś tam w podświadomości jest zakodowane, że bieganie jest najważniejsze, a reszta to dodatek. Trzeba się do nich w jakiś cudowny sposób zmusić! :P
Usuń